
Kolejna wojna wisi na włosku? Tajwan to technologiczna opcja atomowa
Wygląda na to, że wojenne standardy prędko nas nie opuszczą, bo w powietrzu unosi się konflikt o skarbnicę mikroprocesorów – Tajwan. Weźmie w nim udział dwóch aktorów, jednak fatalne konsekwencje poniesie cały świat.
TechMobilny jest już w Google News i na Facebooku – zachęcam Cię do zaobserwowania, by być na bieżąco. Polub blog też na Instagramie, YouTube i Twitterze.
Znajdowaliście się kiedyś przy stole pokerowym, ale jako widzowie, a nie gracze? Ja nie, ale potrafię wczuć się w rolę pionka w złożonej grze, bo – tak jak Wy – stale w niej uczestniczę. Chodzi rzecz jasna o światową politykę, na którą realny wpływ ma garstka ludzi na Ziemi.
Wojna w Ukrainie to tylko przykład sytuacji, w której największą ofiarę za decyzje (podytkowane „widzimisie” i finansowymi interesami) promila osób ponoszą miliony zwykłych ludzi. Niestety, militarny standard załatwiania spraw nie ma się ku końcowi, gdyż takiego napięcia w trójkącie USA-Tajwan-Chiny nie było od lat.
USA vs Chiny – o co chodzi z Tajwanem?
Stany Zjednoczone od lat grają w ping-ponga z Chinami, rywalizując na stopie gospodarczej i politycznej – jeszcze nie militarnej, chociaż groźby sypiące się z obu stron i bezpośrednie wypowiedzi na temat interwencji zbrojnej każą nam sądzić, że wzięcie w dłonie karabinów to tylko kwestia czasu.
O co chodzi z Tajwanem? W olbrzymim skrócie Chiny od lat uważają wyspę za zbuntowaną prowincję, która powinna zostać asymilowana z krajem – nawet siłą. Xi Jinping postawił sobie za punkt honoru „zjednoczenie Tajwanu z Chinami” do 2049 roku, na co z kolei nie chcą przyzwolić Stany Zjednoczone mające w tej strefie swoje wpływy.
Chodzi między innymi o produkcję mikroprocesorów, w których Tajwan nie ma sobie równych na całym świecie – Twój smartfon, komputer lub lodówka niemal na pewno posiadają układzik z „wyspy Formosa”, dostarczającej ponad 90% ze wszystkich scalaków na globie.
USA potrzebują owych procesorów oraz dostępu swoich wojsk do azjatyckich terenów, dlatego nie mają zamiaru tracić nad Tajwanem kontroli – o zbrojnej pomocy dla wyspy w przypadku chińskiej inwazji otwarcie wypowiada się Joe Biden. Strona chińska odpowiada podobnym poziomem agresji i niewiele znaków na niebie wskazuje na deeskalację konfliktu.
Wojna o procesory
Wybuch wojny na Tajwanie mógłby wywołać reakcję łańcuchową, której finał pokazuje nagłówkowe zdjęcie tego tekstu – to wygenerowany przez sztuczną inteligencję obrazek mający przedstawiać „ostatnie selfie na Ziemi”. Nie chciałbym być jego autorem.

Chiny od lat mają przygotowywać się do inwazji, a wybuch wojny u naszych wschodnich sąsiadów to dla nich idealna okazja do wypróbowania reakcji Zachodu i Stanów Zjednoczonych – z tą różnicą, iż w przypadku Ukrainy wojsko Joe Bidena nie zareagowało bezpośrednio, natomiast w sprawie Tajwanu niemal na pewno byłoby inaczej.
Jeśli wielcy tego świata nie znajdą pokojowego rozwiązania tego konfliktu, to XXI wiek może przejść do historii jako ostatni, o ile przetrwają osoby zdolne do zapisania wszystkich wydarzeń.
Istnieje jednak wielka szansa, że do uruchomienia opcji atomowej – jak zwykłem nazywać sprawę Tajwanu – nie dojdzie, bo ważniejsza okaże się współpraca nad interesami. Chiny potrzebują bowiem amerykańskich technologii, a USA wymagają olbrzymich dostaw z Tajwanu.
Wojna tylko utrudni obu stronom uzyskiwanie wymienionych korzyści, dlatego aktualny zatarg może zakończyć się impasem na kilka najbliższych lat.
Na koniec serdecznie polecam Wam dobrze przygotowany odcinek kanału Good Times Bad Times PL na temat Tajwanu.
Źródła fotografii: DALL·E 2, craiyon.com
Zobacz również

Najlepsza recenzja PocketBook InkPad Color 3 – kolorowy ekran w czytniku ma sens?
18 stycznia 2024
Nie, nowy iPhone SE nie jest kapitalny. Prawda jest zupełnie inna
16 kwietnia 2020