
Smartfony produkowane w Europie to większe konsekwencje, niż sądzisz
Fakt, że smartfony Nokia będą produkowane w Europie, jest powiewem nowego kierunku, który może zmienić układ sił na świecie. Czy szefowie korporacji wiedzą więcej, telefony z Chin stracą wartość, a my zapłacimy za to krocie?
Smartfony made in Europe
Oznacza to, że linie produkcyjne składające owy model stanęły na Starym Kontynencie i były gotowe wytworzyć smartfon gotowy do sprzedaży.
To zmiana, która tylko na pozór wydaje się mała – w końcu co to za problem wyprodukować sprzęt w Europie? Niemniej musimy spojrzeć na to w szerszej perspektywie, bo dotychczas zdecydowana większość telefonów pochodziła z fabryk w Chinach. Mówię dotychczas, bo trend ma się ku końcowi.
HMD Global – producent dobrze znanych smartfonów Nokia – dumnie chwali się tym, że najnowsza Nokia XR21 to telefon wyprodukowany w Europie, a dokładniej na Węgrzech.

Według HMD Global Nokia XR21 z dopiskiem „made in Europe” nie jest jednorazowym eksperymentem – korporacja szczyci się, że jest pierwszym globalnym twórcą przenoszącym fabrykację na nasz kontynent. Możemy spodziewać się, iż na rynek trafi więcej tego typu urządzeń.

Czy to dobry moment, by krzyknąć: szach mat, Chiny? Nie tak do końca, bo Państwo Środka ma się świetnie pod względem smartfonowego biznesu – telefony, które kojarzymy pod nazwami Xiaomi, Realme, Huawei i OPPO, to chińskie bastiony, bez których wielu polskich użytkowników nie wyobraża sobie dnia.
Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że wiatr się zmienia i smartfony uczestniczą w większej rozgrywce.
Po co produkować smartfony w Europie?
Zadajmy sobie podstawowe pytanie – po co produkować smartfony w Europie, skoro gotowe fabryki stoją od dawna w Chinach? Teraz doinwestowane i zaawansowane technologicznie linie mają przestać pracować i zacząć zbierać kurz, bo tak chce HMD Global?

Takie przenosiny to fundamentalna zmiana wiążąca się z olbrzymimi kosztami. Trzeba przede wszystkim wybudować lub wynająć wytwórnię oraz przekierować łańcuch dostaw surowców z Chin do Europy. Domyślamy się, że nie są to ani tanie, ani szybkie operacje – szczególnie dla tak wielkiego koncernu, jak HMD Global.
Potwierdzenie mojej tezy znajdziemy w cenie Nokii XR21 – za skromny wariant 6/128 GB dość niewyróżniającego się telefonu, przegrywającego na technikalia z chińskimi konkurentami, trzeba zapłacić sowite 2799 złotych.
Cena przeraża, dlatego HMD Global nawet nie nastawia się na wielki sukces i swój telefon kieruje głównie do klientów korporacyjnych. O co zatem chodzi i gdzie są plusy przeprowadzki?
Jak nie wiadomo, o co chodzi, to wiadomo, o co chodzi – o mamonę. Tyle że w tym przypadku pieniądze nie są widoczne na pierwszy rzut oka. Będą dopiero, gdy spojrzymy na dłuższą perspektywę i budowanie, wzmacnianie granicy pomiędzy światem zachodnim i Chinami.
Polityka jest bliżej smartfonów, niż myślisz
Jeszcze kilka lat temu mogło się wydawać, że światowa polityka ma relatywnie niewielki wpływ na smartfony – powiedzmy sobie szczerze, co kogo obchodzą telefony? Większość z nas i tak używa ich do spełniania swoich najprostszych pragnień, więc jaki z tego użytek dla polityków?
A jednak, w 2019 roku przekonaliśmy się, że jedna prosta decyzja może pogrzebać genialnie zapowiadającego się giganta. Tak, dobrze myślicie o Huawei, który został odcięty od amerykańskich technologii (szczególnie usług Google Mobile Services) i spadł niemal na dno, do dzisiaj nie odbudowując swojej potęgi.

Szczególnie państwowym rządom zależy na uśpieniu Waszej czujności – w tym czujności pracowników urzędów, którzy balansują między pracą i dostępem do pofnych danych a życiem prywatnym. Błędy w użytkowaniu przez nich elektroniki mogą prowadzić do kradzieży informacji przez obcy wywiad.
CEO wiedzą więcej - co w trawie piszczy
Amerykanie utrzymują taktykę odcinania chińskich firm od swoich technologii już przez dwie kadencje prezydenckie – Biden i Trump są różni jak ogień i woda, ale w podejściu do Państwa Środka trzymają jednakowo twarde stanowisko: zaciśniamy pętlę.
Konflikt handlowy umacnia się, co nie pozostaje bez wpływu na firmy – szczególnie te technologiczne, które dostęp do różnych danych posiadają non stop. Wyczuwając negatywną tendencję i brak perspektyw na rozluźnienie relacji, powoli wynoszą się z „nieswoich” regionów.

Tak właśnie zrobiło teraz HMD Global, które najwyraźniej nie widzi swoich produkcyjnych perspektyw w Chinach – ba, być może wyprzedza nadchodzący zakaz ze strony Chin, mogący znacznie utrudnić i podwyższyć koszty późniejszej wyprowadzki.
Ponadto jestem przekonany, iż szefowie wielkich korporacji zwyczajnie wiedzą więcej i szybciej – odbywają konferencje oraz utrzymują kontakty bezpośrednio z politykami, co pozwala im wiedzieć, co w trawie piszczy. Albo będzie piszczeć.
Nie czarujmy się, że jest inaczej – wystarczy spojrzeć na inne firmy z branży smartfonów.
Czy inni twórcy smartfonów również wyprowadzą produkcję swoich modeli z Chin? Tak – ba, już zaczęli to robić na masową skalę. Zacznijmy od gigantycznego Apple, które już teraz około połowę iPhone’ów produkuje… w Indiach.
Taki ruch to nie szalony wymysł, a polityczna i strategiczna zagrywka – kto jak kto, ale Tim Cook z pewnością wie więcej od nas o kulisach globalnej wojny strategicznej. Wybór miejsca przeprowadzki padł na razie na Indie, lecz być może nie jest to ostatni przystanek.
Kolejnym etapem na trasie może być Indonezja, czyli azjatycka perełka, w której dystrybuowane telefony pochodzą głównie z Chin. Amerykanie od lat interesują się wpływami w tym państwie, a widząc jego rosnący potencjał gospodarczy, z pewnością będą chcieli ingerować w jego losy.
Chiny nie pozostają dłużne
Koncerny z Państwa Środka znają już zasady gry i są przygotowane na kolejne ekscesy ze strony amerykańskiej – w wielu firmach rozpoczęły się przygotowania do odcięcia się oraz uniezależnienia od zachodnich technologii, głównie oprogramowania.
Widzimy to w ruchach Xiaomi, które ostatnio odsłoniło przed światem HyperOS jako swój nowy system operacyjny – podobno opracowywany od lat, ale mam wrażenie, iż prace na nim znacznie przyspieszyły w ostatnich miesiącach.

Xiaomi od czasu do czasu przewija się w mediach jako kolejny kandadat do bana ze strony administracji Joe Bidena – jest kolosanym i wpływowym twórcą, a przez to może mieć koneksje z chińskim wywiadem. Amerykanie w tej kwestii wolą zapobiegać, niż leczyć.
A jeśli nie więcej, to będą skazani na ograniczoną liczbę modeli – ważnymi smartfonami bez zakorzenienia w Chinach zajmują się właściwie tylko Samsung i Apple.
Czy rozluźnienie panującej sytuacji na linii Chiny-USA jest w ogóle możliwe? Nie mam pojęcia, ale wiem jedno – w każdym rozgrywającym się scenariuszu stratni będą zwykli użytkownicy, którzy za nowe smartfony zapłacą odpowiednio więcej.
Smartfony to minerały, a minerały to władza
Istnieje jeszcze jedna kwestia, o której nie powinniśmy zapomnieć – telefony trzeba z czegoś wytwarzać. Urządzenie, na którym czytasz ten tekst, to zbiór co najmniej kilkunastu minerałów pochodzących z bardzo różnych częsci naszej planety.

Weźmy chociażby miedź – jej ogromne złoża nie znajdują się tylko w okolicy domów kibiców Zagłębia Lubin (pozdrawiam Miedziowych!), ale przede wszystkim w Chile.
Tutaj znów dochodzimy do polityki, bo najgłębsze relacje gospodarcze Chile utrzymują z… Chinami. Cóż za przypadek. Niemniej jednak Amerykanie nie śpią na laurach i również starają się pogłębiać swoje partnerstwo z południową gospodarką.
Zależności w świecie telefonów jest więcej niż sądzimy, a wpływ na nie w najbliższych latach będą miały głównie ugodowe relacje z rządami i forsa – również w Afryce, gdzie wydobywa się mnóstwo minerałów. Kobalt z Demokratycznej Republiki Konga to tylko przykład, ale przykład na dłuższy artykuł.
Swoje inwestycje w Afryce na szeroką skalę przeprowadzają firmy z Państwa Środka, lecz amerykańskie macki nie są im dłużne – wartość miliardowych dotacji stale rośnie, co wpływa na poziomy sympatii do miłych, uśmiechającyh się, zagranicznych mocarstw.
W tej chwili nie da się wyłonić jedynego ulubieńca Afryki – w zależności od konkretnego kraju, będą to albo Chiny, albo Stany Zjednoczone.
Najbliższe lata skażą kierunek
Czy polityczne gierki mają wpływ na nas – zwykłych i szarych użytkowników? Chciałoby się naturalnie powiedzieć, że nie, jednak prawda jest inna. Okazuje się, że coraz częściej mogą zmieniać nasze przyzwyczajenia, a nierzadko utrudniać zdobycie lubianych produktów.
Przykład z Huawei jest doskonały, bowiem przez kilka lat smartfony tej marki były ulubieńcami nad Wisłą. Sam do dziś posiadam Huawei Mate 20 Pro i uważam go za świetny telefon, lecz jak się okazało – był to jeden z ostatnich tak fajnych modeli Huawei.
Kierunek, w którym popłynie nurt technologicznej rzeki, cały czas się tworzy – wiele będzie zależeć od wzajemnego partnerstwa albo niepartnerstwa Chińczyków i Amerykanów, a także od wzajemnej presji wywieranej przez obie strony. W tej walce być może wcale nie będzie wygranych.
Zobacz również

Xiaomi 12 zapomniał, dla jakiego użytkownika powstał. Skończyły się czasy taniego Xiaomi
12 kwietnia 2022
Samochód Xiaomi lepszy niż Volkswagena. Ciemne chmury nad starą gwardią
1 sierpnia 2022