Artykuły,  Sprzęt,  Tablety

Kupiłem starego iPada, który kosi wszystkie tablety z Androidem. I swojego następcę

Usłyszeliście, że iPad to bajka. To prawda, ale opowiadający tę historyjkę zapomnieli dodać, że oprócz szczęśliwego końca ma ona swoje duże potknięcia. Poznajcie iPada 6. generacji (2018), który przewyższa swojego następcę i jest lepszy od wszystkiego, co znacie na Androida.

Mam słabość do tabletów. Duży ekran gwarantujący wygodną pracę z aplikacjami, logo z jabłkiem, lekkość oraz niska cena to kluczowe atuty urządzeń, które dziś wielu uważa za relikty przeszłości. Sam nie przyklasnę takiej opinii, ponieważ jestem przekonany, że tablety dopiero czekają na swoją drugą młodość.

Tablety zaczęły się od Apple, ale Bóg wie, dokąd zmierzają. Pewnie donikąd, bo prędzej czy później zostaną wyparte przez smartfony i inne urządzenia. Wychodzę jednak za to z założenia, że dopóki nie znikną, trzeba je wykorzystać w stu procentach.

Lubię to, jak działa „Diajped”

Kupiłem sprzęt firmy, która samą siebie uważa za najwspanialszą na świecie. Ja tak nie uważam, ale przyznaję – iPad to coś, co Apple zrobiło najlepiej na globie. Żaden tablet z Androidem nie ma do niego podejścia, o ile rozmawiamy o systemie.

Zielony Robot zwyczajnie nie nadaje się na duże ekrany – aplikacje nie są dobrze przeskalowane, wyglądają źle i działają jeszcze gorzej, bo producenci uparli się na pakowanie do tabletów dużo gorszych podzespołów i mniej RAM-u.

Wyjaśnienie tytułu nagłówka znajdziecie tutaj.

Tymczasem iPad, choć bazujący na malutkiej pamięci RAM i starym procesorze A10, działa bez zarzutu. To zasługa systemu iPadOS, który zoptymalizowano pod kątem jak najlepszej płynności. To prawda, iPad 6. generacji z 2018 roku zadziwia szybkim przechodzeniem pomiędzy apkami i ogólną wydajnością.

Nie jest to tytan benchmarków, ale kosi większość Androidów w podobnej cenie – ja przepłaciłem i kupiłem go za 1500 złotych. Dziś pewnie wydałbym to na jedzenie i zrobiłbym dobrze, ale trudno. Mam iPada.

Warto dodać, że zaletą całkiem dobrej płynności iPada 2018 wcale nie są fantastyczne podzespoły (ma 2 GB RAM i procesor z 2016 roku), ale dobrany pod nie system i sposób animacji aplikacji. Apple zaprojektowało przejścia w tak sprytny sposób, abyśmy nie odczuli różnicy w stosunku do nowszych i szybkich tabletów z Androidem.

iPad potrafi wiele, ale…

Nie będę was wodził bajkami o tym, że iPad zastąpił mi komputer, smartfon i całą rodzinę, bo tak nie jest. Z iPada korzystam mało, znacznie mniej, niż mógłbym albo powinienem. Ale potwierdzam – zastępuje on wymienione urządzenia w niektórych aspektach.

Zachowała się nawet fotka z prezentacji w 2010

Największą przewagą iPada nad tabletami ze starym, dobrym Androidem jest przeglądanie sieci, czyli najważniejszy powód, dla którego kupujemy przerośniętego smartfona. Żadna przeglądarka ze Sklepu Play nie równa się z Safari, która nie zasłania treści, jest estetyczna i zawiera wszystko, czego mi trzeba.

Dodatkowo iPad ma coś, czego nie znajdziecie jeszcze w żadnym sprzęcie z konkurencyjnym systemem. To podział ekranu na dwie części i możliwość pracy z tą samą aplikacją. To właśnie tego najbardziej brakuje mi w Androidzie – pracy na dwóch oknach tego samego programu jednocześnie. Dotyczy to najbardziej przeglądarki. iPad to ma i dzięki temu wygrywa.

Skoro o smaczkach iPadOS mowa, należy wspomnieć o opcji rozdzielenia klawiatury na dwie części, co ułatwia pisanie za pomocą kciuków. Ponadto można otwierać aplikacje w mniejszych oknach, przestawiać ich rozmiar na różne sposoby, chować, wysuwać i znacznie więcej.

iPada możesz ukryć, ale logo zostaw na wierzchu

Co jeszcze zrobisz na iPadzie? Wszystko to, co na telefonie i komputerze, tylko że w inny sposób. Obejrzysz film, posłuchasz muzyki z głośnika umieszczonego po jednej stronie (to wada), ponarzekasz na rysy na ekranie (trudno je zdobyć, ale dasz radę), popatrzysz na błyszczące logo z jabłkiem (przez moment niezabrudzone odciskami palców) i pograsz w gierki (duży ekran to game changer).

Na tablecie przeczytasz także książkę, co okazuje się szalenie wygodne – aplikacja do czytania jest niezła, a iPad automatycznie zapisze stronę na której skończyłeś. Klient nasz pan.

Nie do wszystkiego się nadaje

No dobrze, ale czy da się na iPadzie pracować? Da się, o ile masz stalowe nerwy, chirurgiczną precyzję i cierpliwość. Tego tekstu nie napisałem na tablecie, ponieważ musiałbym zbyt długo usuwać przekleństwa, ale dla chcącego nic trudnego.

iPad waży prawie pół kilograma i zmieści się do plecaka

Problem z pracą na tabletach jest szeroki i nie dotyczy tylko modelu Apple. Ekrany dotykowe zwyczajnie nie są tak dokładne jak tradycyjny zestaw monitora i myszki. Przypadkowe dotknięcia oraz problemy z przesuwaniem strony i jednoczesnym pisaniem to główne problemy, jakie napotkałem podczas pracy z Diajpedem.

Pomimo tego podobne niedogodności da się przeboleć i pracować na iPadzie bez nerwów. Moja zasada brzmi: pracuj na tablecie, ale prawdziwy komputer miej pod ręką. To konieczne, ponieważ iPad prawdopodobnie nigdy komputerem nie zostanie. Bo wcale nie musi.

W czym iPad 2018 kuleje?

Bateria. iPad jest wychwalany za czas pracy na baterii. 10 godzin internetu przez Wi-Fi, krzyczy producent. Akurat. Przyznam, że coś w tym jest, ale tylko wtedy, kiedy postawicie swój tablet na półce. I tak go zostawicie.

iPad lubi być nieużywany, gdyż wtedy odpłaca się perfekcyjnym utrzymywaniem stanu baterii – gdy go obciążycie, jego akumulator całkiem szybko traci energię. Mój egzemplarz wytrzymywał około 7-8 godzin, ale zaznaczam, że nie był to standard.

Kolejna wada iPada ujawnia się już po wyczerpaniu akumulatora – jednak byle nie do zera procent, baterie tego nie znoszą. Chodzi o powolne ładowanie. Ładowarka o mocy zaledwie 10 W to niezwykła uciążliwość, szczególnie w podróży, kiedy chcielibyśmy prędko doładować iPada.

iPad 2018 ma wyśmienity wyświetlacz z dobrą jasnością maksymalną, dlatego od scrollowania stron internetowych trudno się oderwać. Nie można jednak nazwać go idealnym. Po stuknięciu matrycy słychać charakterystyczny, pusty dźwięk, ekran lubi kolekcjonować odciski palców, a ponadto w niektórych warunkach działa jak lustro i odbija cały obraz.

Następny punkt to formalność, bo przecież nikt nie kupuje tabletu do fotografii, prawda? Aparaty – zarówno przedni, jak i tylny – są tragiczne i nie opłaca się ich nawet uruchamiać – chyba że chcecie prowadzić rozmowę wideo.

Ostatnią wadą iPada 2018, którą klient może zgotować sobie na własne życzenie, jest śmiesznie mała pamieć wewnętrzna. W moim egzemplarzu są to 32 GB, które zapełniłem po kilku dniach użytkowania. Sam jednak wybrałem ten wariant i liczę się z tego konsekwencjami.

Boli mnie jednak to, że pamięci nie da się rozbudować, a za każdy dodatkowy gigabajt miejsca Apple żąda złodziejskich pieniędzy. Pod tym względem Android jest rajem.

Dlaczego iPad 2018 jest lepszy od iPada 2019?

Jeżeli oglądaliście wrześniową konferencję Apple, to wiecie, jak ładnie zaprezentowano iPada 2019. Tu iPadOS, tam większy ekran, a jeszcze dalej port Smart Connector i supermocny procesor. Ulala.

Szkoda tylko, że iPad 2019 i 2018 to niemal identyczne urządzenia. Serio. Różnią się tylko ceną (iPad 2018 jest tańszy), ekranami (tylko przekątną, nie jakością) i portem Smart Connector (pozwalającym podłączyć klawiaturę za jedyne 749 złotych – połowę ceny tabletu).

Stary procesor, aparaty, pamięć, wersje kolorystyczne, zagęszczenie pikseli na ekranie, wsparcie dla systemu iPadOS i Apple Pencila (1. gen.), jasność maksymalna wyświetlacza i wiele innych składa się na wspólny mianownik modeli. Wybór klienta powinien być więc oczywisty, ale powiem – kup iPada 2018 zamiast 2019.

Możesz zaoszczędzić więcej, niż ci się wydaje, jeżeli zapolujesz na promocje lub poszperasz wśród sklepów. Pamiętaj też, aby wraz z tabletem kupić najtańsze etui, jakie znajdziesz. Będzie ci przydatne, by zabrać tablet w podróż.

Dlaczego kupić najtańsze? Ponieważ sprawdzi się ono tak samo dobrze jak drogie etui ze sklepu Apple’a. Ochraniacz na mój egzemplarz kosztował około 40 złotych i jeszcze nigdy nie zdarzyło się, abym musiał na nie narzekać.

Kup iPada, odpuść tablety z Androidem

Podsumowując, jeżeli zamierzasz dołączyć do Stowarzyszenia Umarłych Tabletów, kup iPada zamiast tabletu z Androidem. Apple nie posiada modelu, na który można długo narzekać, dlatego możesz wybrać iPada zgodnego z twoimi możliwościami finansowymi.

Inaczej może być z kupnem tabletu z Androidem. W tej kategorii też znajdą się perełki, ale tylko takie, za które trzeba zapłacić kilka tysięcy złotych. Cała reszta to chłam, który wyrzucisz po roku.